Covid na kozetce?

Piotr Krzakowski – SPP-French Society-06/04/20

„Niespodziewane” to z pewnością najczęściej używane słowo w mediach do opisania tego co wyjątkowe, nieznane, nowej rzeczywistości wzmocnionej dodatkowym niebezpieczeństwem i obsesyjno-kompulsywnymi środkami ostrożności, które stały się regułą. Myślenie ze swej strony staje się kruche, uwięzione między teraźniejszością a naukowymi pewnikami, które  następnego dnia przestają nimi być, gdy inna teraźniejszość przynosi inne nietrwałe przekonania, podczas gdy psychoanalityk identyfikuje swego odwiecznego wroga: ograniczoną czasowość i obowiązywanie tu i teraz. Jak możemy wyrażać teraźniejszość z przeszłością i nadal słyszeć echo przeszłości w najbardziej operacyjnych lękach związanych z zagrożonym przetrwaniem?

 

Covid i reprezentacje

Wysoki poziom sygnałów alarmowych można usłyszeć nawet w naszych biurach, zwykle bardziej chronionych przed „wrzącym” społeczeństwem. Nasze francuskie «żółte kamizelki» nie pojawiły się, aby pokazać swój gniew podczas sesji, zaś Covid tak! A wraz z nim jego zakaźna potencjalność, stawiając pacjenta i analityka w symetrii bezpośredniego ryzyka i niepewności co do tego, kto może być źródłem zarazy. Prawdopodobnie już istniejące zagrożenie, nawet w formie dobrego zdrowia, zaprzecza wyglądowi zwykle uspokajającemu, który już nie jest aktualny i bez szczególnej intencji może ukrywać «zło». Rozwiązanie w postaci „telesesji” pozwoliło na kontynuację leczenia dzięki dodaniu do stuletniego systemu nowych składników. Nie wywołało to jednak, jak moglibyśmy się obawiać, intensywnego ataku na naszą dostępność terapeutyczną pomimo demontażu przestrzeni settingu. Niemniej jednak obserwujemy niejako miażdżenie sesji, nasycenie tym, co jest „bieżące” kosztem ruchomości czasowej. Mimo tego, że telewizyjne kanały informacyjne młotkują ten temat ze wszystkich stron, figuratywna część fantazji na temat „zdarzenia Covid” pozostaje raczej słaba, jakby percepcji brakowało wsparcia. Wszystkie inne wydarzenia historyczne należące do kategorii transmitowanych dramatów ludzkich mają wspólny „zbiór” obrazów: bombardowania i precyzyjne ataki, żołnierze, poraniona ludność, erupcje lawy, walące się wieże, elektrownia jądrowa zniszczona przez tsunami, przeszukiwanie gruzu i wiele innych … Co do Covidu podkłady wizualne są w pewnym sensie jedynie zdezynfekowane, ponieważ na szczęście nie obserwujemy jeszcze trwałego wtargnięcia kamer do przeludnionych i ultra-technicznych oddziałów medycznych. Mamy zatem na ekranach zatłoczone korytarze szpitalne, laboratoria, fasady szpitali, kolejki w supermarketach, setki żartów w sieciach społecznościowych, profesorów medycyny w telewizji… Ale niebezpieczeństwo wirusa wydaje się podążać za logiką niereprezentowanego, poniekąd niewidzialnego czynnika problemu. Okazuje się, że nie mamy prawie żadnej innej opcji, niż polegać na gotowych stereotypach telewizyjnych seriali medycznych, nasze dziedzictwo ikonograficzne okazało się ograniczone, przeznaczone do łatania sfrustrowanych impulsów wizualnych. Jesteśmy zredukowani do symbolicznego niedoboru wiedzy czym jest pandemia, wyrażonego w suchej i zimnej formie danych epidemiologicznych. Resztę należy ułożyć jak skomplikowane puzzle, co nie obejdzie się bez wybitnej psychicznej i dziecięcej pracy: by stworzyć sobie wyobrażenie o świecie oparte na mowie rodziców.

 

Covid i przestrzeń

Jednak myślenie w trakcie sesji w tym ostatnim kontekście czasami przynosi zadziwiające obserwacje, pacjenci są nagle bardziej zrelaksowani, my sami jesteśmy bardziej aktywni. Nic już nie jest pewne, filary sesji nie pozwalają już na komfort przewidywania rzeczywistości, do której jesteśmy dyskretnie przyzwyczajeni. Jednak gdy nasi starsi koledzy, a także ci z Izraela lub Libanu, powiedzieli nam, że czasami musieli pracować w czasie bombardowań, Covid ze swoją głuchą i podstępną obecnością pozostawia nas specyficznie nieprzygotowanych, zwłaszcza od strony ewidentnego braku naszego metodologicznego przygotowania. W tym samym czasie warunki procesu analitycznego konfrontują nas z traumatyczną teraźniejszością, podczas gdy regresja formalna ustępuje miejsca archaicznej, gdy procesy wtórne częściowo zawodzą, cierpienie przywołuje magiczne myślenie i formacje obronne wraz z funkcjami zaklęć przeciwko potworom dnia dzisiejszego i przeszłości. Te różne elementy stają się szczególnie dziś wyzwaniem dla transformacyjnych możliwości analizy.

 

Covid i pieniądz

Czarny czwartek 1929 r., przywoływany przez dziennikarzy w celu zilustrowania prawdopodobieństwa kryzysu gospodarczego, może być w pewnym sensie kolejnym powszechnym stereotypem zaczerpniętym z książek historycznych, zdjęcia zrujnowanych mężczyzn skaczących z wieżowców w Nowym Jorku przypominają podobne, bliższe nam z ataku na World Trade Center: to, co było przestrzenią bezpieczeństwa i dobrobytu obraca się w swoje przeciwieństwo, by nagle stać się miejscem samobójstwa. To załamanie kontenerów społecznych i psychicznych może być zrozumiane między innymi przez cierpienie dotyczące zarówno integralności cielesnej i zapowiedzianych przez  media informacji o rychłym ataku na nasz dobytek ekonomiczny: jednocześnie zagrożone są polaryzacje wewnętrzne i  zewnętrzne, można liczyć tylko na oś ego, która zapewnia ich regulacje, opierając się na nieświadomych zdolnościach twórczych niezaprzeczalnie wyniesionych do rangi gwarancji naszego psychicznego przetrwania.

 

Covid i projekty

Wszystkie nasze kongresy i inne spotkania naukowe zostały odwołane, nasz dialog, ta niezwykle istotna praktyka mająca miejsce w analitycznym kalendarzu pracy od dziesięcioleci. Owe odwołania stopniowo pozostawiają pustą przestrzeń, tym bardziej znaczącą, że brak tych spotkań podkreśla to, co zwykle przynoszą ludzkie więzi, a których dyskretny wpływ na spójność naszej tożsamości był do tej pory niedoceniany. Ta, w obliczu wielkiego dramatu niewielka żałoba z pewnością przyczynia się do poczucia pewnej samotności w pracy.

 

Covid tu i tam

Być może jest to moment na promocję myśleniowej i psychicznej paradoksalności na poziomie ponadanalitycznym… Gdy wyładowania ruchowe są ograniczone, a nawet zakazane, podobnie jak rezultaty behawioralne drobnych przyjemności z konsumpcji, ta nowa „manna popędowa” idealnie nadaje się do sublimacji. Niektórzy pacjenci już wykazują takie oznaki poprzez reorientację starych środków rozładowania, przejętych przez animację psychiczną doświadczaną jako nową. Pewna pacjentka ma sen: «Czytałam książkę podczas normalnej wizyty  na siłowni i liczyłam książki w mojej bibliotece te, które zawsze chciałam przeczytać: dwie, następnie trzecia, ta się zagubiła, a ta jest skończona, już ją czytałam w college’u. Przewracam strony i w rozdziale końcowym znajduję banknoty 100 euro…» Ta pacjentka, która, o ile pamiętam, faworyzowała ruch,  sport i karierę zawodową, jest zaskoczona nową ekonomią rządzącą jej wewnętrzną przestrzenią. I pomimo prawdziwego niebezpieczeństwa związanego z kruchością jej aktywnością zawodowej, jest zdumiona „niezawodnością” spokoju, zapewnionego bez wątpienia przez nową formę jej psychicznych zasobów.

Nasze obecne doświadczenie jest jednak bogate w niespodzianki, Covid zagraża ciału i podkreśla, że ma ono znaczenie w poczuciu bycia podczas sesji, jako integralna część więzi, zwykle postrzegane w określonych aspektach teoretycznych. Czasami wielu z nas zaskakuje zmęczenie odczuwane po zdalnych sesjach. W doświadczeniu dystansu ujawnia się pewien paradygmat sesji, skontrastowany bliskością niemal „szeptania do ucha” za pomocą zestawu słuchawkowego audio, dopóki nie zdystansujemy się przez system zapewniający większą przestrzeń słuchową dzięki temu co lepiej znamy (na przykład głośnik zewnętrzny). W obliczu groźby zerwania ciągłości ustanawiamy różne rozwiązania, ale czy nie jest to jeden z podstawowych aspektów leczenia i, szerzej, psychoanalizy prowadzonej podczas wojen i kryzysów, co daje nam tylko niewielki obraz tego, co mogło absorbować Freuda w okresie pierwszej wojny światowej.

 

tłumaczenie Paweł Walewski

Dodano do Baza wiedzy